poniedziałek, 16 września 2013

Zmiany, zmiany, zmiany...

   Od dłuższego czasu zastanawiałam się czy chce zostać z tą samą rodziną na drugi rok. Bałam się, że dwa lata to za długo, że rutyna mnie psychicznie wykończy i dzieciaki zresztą też. Lubię moją rodzinę, ale rok to naprawdę dużo czasu a co dopiero dwa. Poza tym dzieci się rozbrykały, taki jakiś głupkowaty wiek i mam dosyć. Wiem, że jak zmienię rodzinę to wytrzymam jeszcze drugi rok au pair'owania...w innym przypadku mogłoby być ciężko. Poza tym miejsce, w którym mieszkam jest dość odcięte od rzeczywistości czego mam też zwyczajnie dosyć. Wszystko daleko a jeżdżenie 5 mil pod samą górę po prostu już mnie męczy. Nie wspomnę o wydatkach na paliwo!

   Problem w tym, że mam tutaj Madzię i Alberto. Nie ma opcji o wyjeżdżaniu do innego stanu. No, ale jak to mówią kto nie ryzykuje ten nie ma. Zaczęłam pytać znajomych i inne area directors czy wiedzą o jakichś rodzinach dostępnych od grudnia. Chciałam najpierw znaleźć potencjalną rodzinę a dopiero potem porozmawiać z moimi, którzy myśleli, że chce z nimi zostać na drugi rok. Nie czułam się fair, ale bałam się, że zostanę na lodzie. Niestety info doszło do mojej koordynatorki i dostałam "miłe" ostrzeżenie, że jeśli będę kontynuować szukanie rodziny za plecami mojej host rodziny i agencji to zostane wyrzucona z programu! Ups... Porozmawiałam więc z moją rodzinką (przyjęli to na spokojnie, w końcu to moja decyzja i nic nie mogą zrobić) i teraz czuje się swobodniej. Nie jestem już tak tym zestresowana. Pozostaje mi szukać rodziny, muszę się sprężyć! Jak dotąd spotkałam się już z dwiema i jedną biorę pod uwagę. Dzisiaj jadę do nich na babysitting żeby poznać dziewczyny i zobaczyć co i jak. Mają trzy córki: 12, 10 i 5 lat, więc tak jak chciałam starsze od moich dzieci. Grafik też wygląda rozsądnie. No i najlepsze to lokalizacja. O wiele bliżej do San Francisco i cywilizacji. Bliżej też do Madzi i Aliego...ponad o połowę drogi!

 Jestem dobrej myśli, trzymajcie kciuki! :)

2 komentarze: