niedziela, 9 grudnia 2012

Trudne początki

   Wiedziałam, że początki będą trudne...teraz już wiem jak to znaleźć się w zupełnie obcym kraju, gdzie ludzie nie mówią po polsku, mieszkając z totalnie obcymi ludźmi. Myślałam, że będzie mi łatwiej.

  W czwartek wieczorem dotarłam na lotnisko w San Jose, gdzie przywitała mnie cała rodzinka. Byli ciut spóźnieni, ale na szczęście dali znać smsem. Dzieci były w pidżamach i wyglądało to całkiem zabawnie. Dostałam kwiatki w doniczce i mieli przygotowane karteczki na powitanie, co było bardzo miłe.


   W drodze do domu podjechaliśmy po kawę do Starbucksa, co było akurat dobrym pomysłem, bo padałam na twarz po 9 godzinnej podróży z NJ.

   Dom jest przytulny a widok z okna faktycznie zapiera dech w piersiach. Najlepszy jest w nocy ale ciężko mi zrobić dobre zdjęcie, bo się rozmzują. Wrzucę zrobione nad ranem i w ciągu dnia.



 Okolica jest fajna, jest tu ciepło a rodzinka też wydaje się być miła. Cały problem leży we mnie, bo totalnie się zblokowałam. Nie chce mi się mówić a nawet jeśli chciałabym się udzielić to nie umiem. Mam blokadę językową. Na szkoleniu było ok, rozgadałam się nawet trochę a teraz kaplica. W ciągu dwóch pierwszych dni ciągle powstrzymywałam się, żeby nie płakać. Niestety nie obyło się bez łez...najgorzej, że było to w towarzystwie Alicii. No, ale cóż niektórych emocji nie da się powstrzymać. Naprawdę jest ciężko, ale nie mogę się poddawać. Będę się starać, żeby nie zepsuć czegoś, czego tak długo oczekiwałam i co było moim marzeniem.


Szkolenie


   Na blogach szukałam zawsze informacji o tym jak wygląda to szkolenie, ale nie mogłam znaleźć zbyt wielu. Szkolenie z Au Pair Care odbywa się w Holetu Hilton w New Jersey. Warunki są naprawdę bardzo dobre. Co prawda pokoje są standardowo 2 osobowe( 2 duże łóżka), ale jest dostawka dla jednej osoby. To ostatnie łóżko jest o wiele węższe i zamiast kołdry jest koc, co mnie zdziwiło, ale jest taka zasada, że każdej nocy inna au pair śpi na nim, żeby było sprawiedliwie. Obsługa holetu codziennie sprząta, wymienia pościel i ręczniki. Trochę mało to ekologiczne, ale taka polityka hotelu o tym standardzie. Może to wstyd, ale muszę to napisać! Przez 10 minut męczyłam się z tym, jak odkręcić ciepłą wodę pod prysznicem!! Było mi tak głupio, nie wiedziałam, czy to ze mną jest coś nie tak czy po prostu nie ma ciepłej wody w tej chwili, czy to oni mają jakiś dziwny system na to. Na szczęście okazało się, że 3 osoby z którymi rozmawiałam miały podobny problem a rano moja współlokatorka po dłuższej chwili spędzonej w łazience podeszła do mnie i powiedziała, że bardzo jej wstyd, ale nie potrafi odkręcić ciepłej wody. Cały problem polega na tym, że trzeba bardzo mocno odkręcić wodę, żeby zaczęła lecieć ciepła. Baaardzo mocno. Wcześniej bałam się odkręcić bardziej, bo tryskała już właściwie na wszystkie strony :P. PODRÓŻE KSZAŁCĄ!!!  Z przydatnych info może dodam jeszcze, że podczas szkolenia jest możliwość korzystania z darmowej taksówki hotelowej, która zawiezie nas do jakiegoś centrum handlowego. Świetna sprawa.

    Jeśli chodzi o jedzenie to generalnie też nie można narzekać. Zawsze do wyboru masa różnych rzeczy, świeże owoce, croissainty. Lunch każdego dnia był związany z kuchnią  z innej strony świata. Amerykańska, meksykańska i włoska. Ta ostatnia najlepsza. Genialna pizza, lazagna, słodkości, a sałatkę samemu było można skomponować na wiele różnych sposobów. Jak można się domyślić najgorsza była kuchnia amerykańska. To ich pieczywo…blee! Jak papier, każde smakuje tak samo.
    Samo szkolenie jest dość męczące, bo trwa od 8 do 17 lub do 16 w dniu, kiedy była wycieczka na Manhattan. Mało snu, dużo godzin na szkoleniu, ciąglę skupiając się co do ciebie mówią. Uważam, że najfajniejszą rzeczą jest to, że jest to świetna okazja do osłuchania się. Prawie sto dziewczyn z 26 krajów. Zamieniając z nimi chociaż po 2 zdania mamy okazję, żeby się trochę rozgadać. 
     Babki, które prowadzą szkolenie są niesamowite! Tu widać amerykańskie podejście do nauczania i to, jak dobrze chcą wykonywać swoją pracę. Świetnie prowadzą zajęcia, są mega dowcipne, opowiadają wiele ciekawych sytuacji z życia, odgrywają scenki itp. Wiadomo, że niektóre rzeczy są dość nudne, ale nawet jeśli coś wiemy to dobrze posłuchać, bo można wychwycić masę nowych, bardzo przydatnych słów i wyrażeń. Bardzo przydatne były też praktyczne zajęcia z pierwszej pomocy, podczas których można było dowiedzieć się paru rzeczy o amerykańskim prawie.
    Co do projektów…nie wiem jak w innych agencjach, ale tu naprawdę były sprawdzone. Każdy miał doklejoną kartkę z zaznaczeniem co musi jeszcze dopisać i potem pokazać to Area Director. Najlepsze projekty (chyba 5) wygrywają dodakową wycieczkę na Manhattan, gdzie w porównania do tej, którą można wykupić, jest o wiele więcej czasu wolnego.

   Podsumowując uważam, że szkolenie jest całkiem fajne, tylko trochę męczące. Oczywiście jeśli ktoś nie ma potrzeby integracji lub łączenia się z Polską, może więcej czasu poświęcić na sen. Ja spałam baaardzo mało a podczas zajęć wypijałam po 3, 4 kawy i musiałam powstrzymywać się od ciągłego ziewania.  

Zaległe posty


    Szkolenie w New Jersey dobiegło końca.  Jak było? Bardzo intensywnie. Piszę tego posta siedząć w samolocie do Denver i pierwszą myślą jest „za mało snu!”. Grafik był napięty a każdą wolną chwilę wolałam spędzić z Madzią lub rozmawiając z bliskimi niż położyć się i pospać. Po średnio 4 godzinach snu każdego dnia (i to nie tylko na szkoleniu, bo zaczęło się to parę dni przed wylotem  w związku z przygotowaniami) marzę, żeby przespać caaały dzień. Jestem wykończona. Mam nadzieję, że hości dadzą mi się wyspać pierwszego dnia. Ciekawe jak wpłynie na  mnie kolejna zmiana czasu. To niby tylko 3 godziny, ale tak naprawdę mój organizm jeszcze nie przyzwyczaił się do cofnięcia czasu o 6 godzin.

Kolejna zmiana czasu...nawet widoczna.

     Lecę i zastanawiam się co powiem jak ich zobaczę, co oni powiedzą, jak zareagują dzieci, czy od razu mnie polubią, czy raczej będą stały z boku. Jest tyle wątpliwości, niepewności, ciekawość i obawa. Wszystko na raz. Czasem zastanawiam się” kurczę, w co ja się wpakowałam?”. Za parę godzin poznam ludzi, z którymi spędzę cały rok . Z którymi będę jadała kolację, jeździła na wakacje, oglądała telewizję i z którymi spędzę święta, urodziny, imieniny i wszystkie rodzinne wydarzenia.

    Wiem, że będzie dobrze…musi być. Tylko chyba chciałabym już mieć to za sobą. 


niedziela, 2 grudnia 2012

To już juro

    Nie mogę w to uwierzyć, ale to już jutro! Jeszcze tylko trochę i po raz pierwszy postawię swoją nogę na amerykańskiej ziemi!!! Spełnia się moje marzenie. Życzcie mi spokojnego lotu, bo po ostatnich przygodach z lotem powrotnym z Birmingham(opiszę później moją cudowną podróż) mam dosyć "lotniczych przygód" :D

   Ostatnie dni spędziłam baaardzo intensywnie, stąd brak wpisów. Mam nadzieję, że uda mi się niebawem choć trochę to nadrobić. Z drugiej strony, zdaję sobie sprawę, że tam moje życie będzie toczyło się o wiele szybciej niż w Polsce.

  No nic, to już zapewne ostatni post z Polski.


WELCOME TO AMERICA!!!