czwartek, 15 listopada 2012

Things to do!

   Do wyjazdu pozostało już tylko 18 dni. Czas zabrać się za przygotowania do wyjazdu. Nie mówię oczywiście o pakowaniu, na to przyjdzie czas. Znając życie...dzień przed wyjazdem przez co towarzyszyć temu będzie wielki stres i bałagan! :P Chodzi o rzeczy, które muszę zrobić, takie jak pre- departure project, ale też ostatnie polskie przyjemności.

 A więc rzeczy, które muszę zrobić:

   * Pre-departure project - zajmie to na pewno trochę czasu, tym bardziej, że musi być wykonane w 2 wersjach: jednej na szkolenie w NJ a drugie jako prezent dla rodziny. Oczywiście po angielsku.


   * Prezenty dla host family - chyba każda z nas ma ten sam problem, co kupić? Spędza mi to sen z powiek. Myślę, że powinny być to jakieś drobiazgi...najlepiej kojarzące się z Polską lub ręcznie wykonane, np. dla host mom jakąś zdobioną metodą decoupage szkatułkę. Jak tylko zdecyduję, co kupię to podzielę się tym na blogu.


   * Ksero dokumentów - najważniejsze dokumenty, takie jak paszport, dowód osobisty czy prawo jazdy najlepiej skserować i kopie te zostawić w domu. Druga kwestia to dokumenty, które przydadzą nam się za oceanem. Kopie świadectw/dyplomów, które mogą przydać się podczas rekrutacji na college lub uniwersytet.

   *Walizka i torba do bagażu podręcznego - tą pierwszą mam...nie będę kupować specjalnie sztywnej, plastikowej bo słyszałam, że wcale się tak dobrze nie sprawdza i często jest dość ciężka. Muszę tylko znaleźć jakąś dość pakowną na bagaż podręczny. Zastanawiam się też czy brać torebkę czy torbę z laptopem, ale chyba wybiorę to drugie, bo trochę waży a poza tym tam też upchnę dokumenty i jakąś książkę na czas podróży.

    Czasu już na prawdę mało a ja się coś ociągam z organizacją tych wszystkich rzeczy...mam jakiś mały kryzys chyba.


    Przede mną też ostatnie chwile z rodziną i przyjaciółmi. Chcę jak najlepiej wykorzystać ten czas, więc będzie sporo spotkań, no i oczywiście szykuje się impreza pożegnalna . Poza tym koniecznie chcę jeszcze pójść na moje ukochane karaoke i na ściankę wspinaczkową. Muszę trochę poćwiczyć, bo dawno tego nie robiłam a w Stanach będę zabierała na nią dzieci, bo bardzo to lubią! :)





 


wtorek, 6 listopada 2012

...

     Napisałam, że wylot do Stanów to będzie mój pierwszy lot....to już nie aktualne! :) Dzięki mojej  kochanej Madzi zdążę jeszcze wcześniej sobie polatać i zobaczę jak to wszystko wygląda! 22 listopada lecę do niej w odwiedzinki i już nie mogę się doczekaaaać!!! Birmingham przybywam!!! :D Swoją drogą to będzie niezłe doświadczenie...w ciągu dwóch tygodni czeka mnie 6 lotów! Trochę kuszę los, ale co tam. Ważne, że się jeszcze zobaczymy przed moim wylotem :) :*


Spontany są najlepsze...pamiętasz ten nasz warszawski? :*

My Travel Arrangements

    Korzystając z wolnego dnia zaszaleję i dodam kolejnego posta :) Moja rodzinka nie zwlekała z kupieniem biletu i zaraz po tym jak dostałam wizę otrzymałam też plan lotu.




     Jeśli ktoś z czytających mojego bloga ma taką samą podróż przed sobą lub zna kogoś kto leci 3 grudnia dajcie znać :) W kupie raźniej. To będzie mój pierwszy lot, więc stres będzie podwójny. Do Kalifornii dostanę się za pomocą aż 4 samolotów, co mnie lekko przeraża!

Cupertino!

     Cupertino,CA - tam będę mieszkać przez 365 dni :) Około 60 tysięczne miasto w Dolinie Krzemowej słynącej z przemysłu komputerowego. To właśnie w Cupertino swoją główną siedzibę mają takie firmy jak Apple, HP, IBM czy Oracle. W sąsiadujących miejscowościach również Facebook i Google. Położone 40 mil od San Francisco i tylko 10 mil od San Jose, najbardziej zaludnionego miasta w Północnej Kalifornii.Tyle z suchych faktów :).

      Wydaje mi się, że to całkiem niezłe miasto. Wszystko, co potrzebne do szczęścia jest w miarę blisko. W miarę, bo ja akurat będę mieszkać w bardziej oddalonej od centrum części miasta - na wzgórzu. Są tego plusy i minusy. Żeby gdzieś dojechać, zawsze muszę doliczyć te parę minut na zjechanie z górki. Jak twierdzi host rodzina i co potwierdza google maps ( google translate & google maps kocham was!! <3 ) droga ta jest dość kręta i stroma, ale damy radę. Na szczęście mają trzecie auto przeznaczone na własny użytek au pair, więc nie będę uwięziona. Plusem jest to, że jest to spokojne, urokliwe miejsce, z cudownym widokiem, który zamieszczam poniżej!



Podczas rozmowy hostka wspominała, że uwielbia widok z tarasu o poranku, gdy chmury nisko zawisną nad doliną. Kolejnego dnia właśnie mieli taki widok z okna, więc pyknęła fotkę i od razu mi przesłała :) 



     Z mojego pokoju mam wyjście na ten taras, także myślę, że często będę miała okazję napawać się takim widokiem o poranku. Nie jest to jakieś bardzo wysokie wzgórze, ale przy takiej pogodzie ma się wrażenie, że jest się na szczycie jakiejś wysokiej góry a góry to coś, co kocham najbardziej!!

    Lokalizacja bardzo mi odpowiada. Początkowo myśląc o Kalifornii marzyłam o okolicach Los Angeles, ale teraz już wiem, że jestem szczęściarą trafiając właśnie tu. Blisko ocean, jedno z najciekawszych i najpiękniejszych miast - San Francisco i cała zatoka, gdzie jest masa au pairek. Poza tym niedaleko znajdują się przepiękne góry Sierra Nevada, Park Narodowy Yosemite i Lake Tahoe, gdzie moja host familia ma domek :) Lubią latem jeździć tam na opalanko, hiking i motorówę a zimą to królestwo stoków, z których też chętnie korzystają i z których ja również na pewno skorzystam.




piątek, 2 listopada 2012

Podwójny Perfect Match! :)

      Tak tak, tytuł nie jest przypadkowy! Otóż moja serdeczna koleżanka Madzia, która również postanowiła zostać au pair znalazła swoją perfect family. Nie mogłam się powstrzymać od napisania tego posta. Radość jest podwójna...co ja gadam potrójna! Po pierwsze udało nam się obu. Po drugie, w co nadal nie wierzę, obie jedziemy do Kalifornii!!! Jakby tego było mało, będziemy oddalone od siebie uwaga, o jedyne dwadzieścia mil z małym hakiem. Brzmi jak bajka, ale to nie koniec. Wciąż nie możemy w to uwierzyć, bo coś dużo szczęścia na metr kwadratowy się nazbierało, ale widocznie tak ma być. Na szkolenie w New Jersey jedziemy razem! Magiczna data 3.12.2012. :D Jeszcze nie wiadomo czy tym samym samolotem, ale to już nie ważne. Spędzimy razem te pierwsze, najtrudniejsze chwile i to się liczy :)