sobota, 12 stycznia 2013

Pierwsze koty za płoty

   Hej!

 Obiecywałam sobie, że zawsze znajdę czas na napisanie chociaż krótkiego posta, ale nie wyszło. Pierwszy miesiąc był strasznie zakręcony, pewnie głównie przez to, że to czas świąt, prezentów, sylwestra itp. Później nazbierało się tyle rzeczy, które powinnam opisać i wiedziałam, że w jednym poście nie dam rady a na więcej czasu nie było. Tak więc odpuszczam sobie szczegóły, bo inaczej nigdy tego nie sklecę :p.

 Po pierwsze: jest fajnie!!! Pierwszy post był mega negatywny, ale czułam się fatalnie. Zaraz potem się pozbierałam i minął wielki smutek. Było pierwsze spotkanie au pair, pierwsze spotkanie z Madzią, wizyta w San Francisco, imprezy itp. Cały czas rozkręcam się towarzysko i naprawdę mi się tu podoba. No ale jak może być inaczej? Piękne widoki, super okolica, palmy na ulicach, całkiem ciepło(przeważnie ok. 12-15 stopni), często słonecznie a wtedy w ogóle można śmigać w lekkim sweterku lub w marynarce...


 Z rodzinką też jest dobrze. Z Hostką mam dobry kontakt, są bardzo mili i pomocni. Dzieci jak to dzieci czasem dają nieźle popalić, ale to norma. Słyszałam już pierwsze "kocham Cię" od małej, ale niestety nie zawsze jest kolorowo i zdarza się, że słyszę tylko: "go away!" i "leave it". Każde z nich jest inne, ma to swoje plusy i minusy. Tak czy inaczej jeszcze daję radę i nie planuje ucieczki, więc jest ok :).







1 komentarz:

  1. Dobrze, że się odnalazłaś i jest już ok :)
    Jednak ten pierwszy szok może dać popalić.

    OdpowiedzUsuń