Szkolenie w New Jersey dobiegło końca. Jak było? Bardzo intensywnie. Piszę tego
posta siedząć w samolocie do Denver i pierwszą myślą jest „za mało snu!”.
Grafik był napięty a każdą wolną chwilę wolałam spędzić z Madzią lub rozmawiając
z bliskimi niż położyć się i pospać. Po średnio 4 godzinach snu każdego dnia (i
to nie tylko na szkoleniu, bo zaczęło się to parę dni przed wylotem w związku z przygotowaniami) marzę, żeby
przespać caaały dzień. Jestem wykończona. Mam nadzieję, że hości dadzą mi się
wyspać pierwszego dnia. Ciekawe jak wpłynie na
mnie kolejna zmiana czasu. To niby tylko 3 godziny, ale tak naprawdę mój
organizm jeszcze nie przyzwyczaił się do cofnięcia czasu o 6 godzin.
Kolejna zmiana czasu...nawet widoczna.
Lecę i
zastanawiam się co powiem jak ich zobaczę, co oni powiedzą, jak zareagują
dzieci, czy od razu mnie polubią, czy raczej będą stały z boku. Jest tyle
wątpliwości, niepewności, ciekawość i obawa. Wszystko na raz. Czasem
zastanawiam się” kurczę, w co ja się wpakowałam?”. Za parę godzin poznam ludzi,
z którymi spędzę cały rok . Z którymi będę jadała kolację, jeździła na wakacje,
oglądała telewizję i z którymi spędzę święta, urodziny, imieniny i wszystkie
rodzinne wydarzenia.
Wiem, że będzie
dobrze…musi być. Tylko chyba chciałabym już mieć to za sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz